Wędzone mięsiwa - nowe podejście, nowy przepis
Uwędzić mięcho to nie sztuka, sztuką jest zrobić to porządnie, czyli zdrowo i smacznie. Czasem trzeba zmienić przepis, spróbować czegoś nowego. Do tej pory zawsze stosowaliśmy różne metody peklowania, ale zawsze opieraliśmy się na jednym schemacie wędzenia i to zmiana tego drugiego elementu wpłynęła w sposób bardzo znaczący na efekt smakowo-zapachowy.
Na poprzednie nasze wędzenia zły wpływ miał również błędny pomiar temperatury w trakcie wędzenia, tym razem eksperymentalnie pomiar dokonywany był dwoma termometrami we wnętrzu beczki wędzarniczej, na wysokości wiszącego mięsa. A przygotowanie wyglądało tak:
- mięso (u nas były to: szynka, karczek, podgardle)
- peklosól wg. wskazań kalkulatora: KLIK - polecam całą stronę - masa informacji, trików i wskazówek. Dzięki stronie http://wedlinydomowe.pl/ udało się poprawić jakość naszych wędlinek
- mieszanka przypraw wg. preferencji (u nas: 4 liście laurowe, 5 ziaren ziela angielskiego, 10 ziaren pieprzu, 2 duże łyżki majeranku, 4 ziarna jałowca, łyżka kolendry, główka czosnku w łupinkach)
- woda wg. wskazań kalkulatora
Przygotowanie:
Najpierw przygotowujemy solankę oraz wywar przyprawowy. Łączymy przegotowaną, letnią wodą z solą w proporcjach podanych przez kalkulator. My zastosowaliśmy nieco powyżej dolnej granicy wersji mniej słonej, a mimo to okazała się jeszcze ciut za słona, ale to dlatego, że staramy się solić oszczędnie i odwykliśmy. Całość mieszamy i odstawiamy do lodówki do schłodzenia. Przyprawy utłuczone w moździerzu, a czosnek zmiażdżony wraz z łupinami wrzucamy do ok szklanki wody i gotujemy przez ok. 15 minut. Następnie przelewamy przez sitko i klarowny płyn dolewamy do solanki.
Mięso (zimne) czyścimy z odstających kawałeczków, błon i nadmiaru tłuszczu (uwaga - usuwanie nadmiaru tłuszczu nie dotyczy podgardla - z wiadomych przyczyn ;)) Porcjujemy na możliwie równe kawałki.
Nastrzykujemy każdy kawałek, my na ok. 1 kg kawałek mięsa stosowaliśmy 200 ml nastrzyku z użyciem igły z bocznymi otworami (O taka). Solankę wmasowujemy w mięso. Po nastrzyknięciu wstawiamy do czystego pojemnika i zalewamy pozostałą częścią zalewy peklującej. Odstawiamy do lodówki. Nasze mięso nie leżało długo, zaprawione było w środę ok. 17,00, wyjęte w sobotę o 8.00, czyli 2 i pół dnia. Mięso dziennie, albo i dwa razy dziennie, rano i wieczorem przewracamy w zalewie.
Po wyjęciu z zalewy pakujmy w siatki masarskie dobrane kalibrem do wielkości kawałków i odstawiamy do wyschnięcia. Najlepiej na całą noc, w przewiewnym miejscu (my z racji krótkiego czasu peklowania zdecydowaliśmy się pakować w dniu wędzenia, ale nie powinno się tak robić).
Wędzarnik na początek musimy nagrzać, zajmuje to ok godziny, palimy wtedy drobnymi patyczkami, beczkę przykrywamy, by ciepło nie uciekało za bardzo. Po ok. godzinie, gdy beczka jest ciepła, a w beczce mamy ok 40-50 stopni, wkładamy mięso i rozpoczynamy 1. etap obróbki - obsuszanie mięsa. Beczkę zostawiamy otwartą, palimy tak, by wydobywało się jak najmniej dymu. Obsuszanie w wędzarniku mięs wstępnie obsuszonych powinno trwać ok. godzny, my wydłużyliśmy do 1,5h ze względu na brak "osuszania wstępnego". Po tym czasie możemy dorzucić na żar jakiś spory kawałek i zaczynamy wędzenie właściwe. Można nieco przykryć wylot beczki, aby ustabilizować temperaturę.
Ważna uwaga - dym ma sobie swobodnie przepływać, nie możemy mięsa "kisić" w dymie.
Wędzimy wg preferencji smakowych od ok. 3h. My wędziliśmy 4h.
Tak uwędzone mięso parzymy (oprócz podgardla, które odwiesiliśmy do "dojrzewania" i nie wiemy, jak wyglądałoby i smakowało po parzeniu, ale kiedyś sprawdzimy). W możliwie dużych garnkach gotujemy wodę, do wrzątku wkładamy mniej więcej równe wielkością kawałki i pozwalamy temperaturze opaść do ok. 70 stopni i w takiej temperaturze utrzymujemy do czasu osiągnięcia w mięsie ok. 72 stopni, przyjmuje się, że jest to ok. 1 h na 1 kg mięsa.
Po zaparzeniu wyjmujemy, odwieszamy lub odkładamy do ocieknięcia i ostygnięcia.
Polecam przechowywanie wędlin zamrożonych, nie tracą zbyt wiele, a minimalizujemy ryzyko przyplątania się jakiejś pleśni, co się nam zdarzało podczas przechowywania i dojrzewania wędlin luzem w piwnicy.
Smacznego!
Komentarze
Prześlij komentarz